Ardanowski: Protest rolników jest słuszny. Polityka UE chce niszczyć rolnictwo
DoRzeczy.pl: "Czy Polska powinna zamknąć granicę dla ukraińskiej żywności czego domagają się polscy rolnicy?" – takie pytanie w sondażu postawiła „Rzeczpospolita”. "Tak" na pytanie odpowiedziało 46,5 proc. badanych. Czy odczuwa Pan, że rolnicy mają poparcie społeczne?
Jan Krzysztof Ardanowski: Protest rolników jest absolutnie słuszny. To obecnie prawdopodobnie najbardziej świadoma grupa społeczna w Europie. Poparcie rolników zależy od tego, na ile ludzie wiedzą, o co rolnikom chodzi, na ile mają kontakty z rolnikami, czy szanują żywność, którą mają codziennie na stole. Również od tego, jak media przedstawiają protest. Znam również głosy krytyczne, które mówią, że rolnicy są pazerni, że mają drogie sprzęty, że nie jest istotne skąd pochodzi żywność. To są wypowiedzi wynikające najczęściej z niewiedzy o problemach rolników, o tym, że zakupy środków produkcji, nowych maszyn, urządzeń, nawet robotów w niektórych typach produkcji rolnej jest wymogiem Komisji Europejskiej, która w ten sposób również przymusza rolników do wprowadzania nowych technologii i zachowania zdolności konkurencyjnych. Rolnicy są w dużej mierze zadłużeni, żeby sprostać tym wymaganiom, musieli brać kredyty.
Rolnicy widzą, że polityka UE realizowana w ostatnich latach pod szyldem ochrony klimatu chce niszczyć rolnictwo. Dostrzegają absurdalność i fałsz tzw. europejskiego Zielonego Ładu. Na potrzeby przekonywania obywateli UE używa się argumentów o konieczności ograniczenia rolnictwa, szczególnie chowu i hodowli zwierząt, bo rolnictwo szkodzi klimatowi. Jednak drugim dnem, którego wszyscy się domyślają, jest zdominowanie rolnictwa przez wielkie międzynarodowe koncerny, które zresztą mają ogromne gospodarstwa m. in. w Ameryce Południowej, czy na Ukrainie i uzależnienie żywienia prawie 500 mln mieszkańców UE od żywności importowanej spoza Unii, bo na tym można znakomicie zarabiać. Rolnicy w tej polityce są niepotrzebni, więc trzeba ich wyeliminować. To w pewien sposób również decydowanie o losach ludzkości – ten, kto ma energię i żywność ten rządzi światem.
Istnieje ryzyko zniszczenia europejskiego rolnictwa?
Z jednej strony chce się niszczyć rolnictwo europejskie, które jest wydajne, nowoczesne, o dobrej jakości żywności. Na naszych oczach to wszystko ma być likwidowane. To nie jest wizja nierealna. Ona jawi się wprost jako skutek polityki europejskiej, która jest wynikiem nacisków lobby wielkich korporacji. Rolnicy próbują przebić się z tym do opinii publicznej, chcą zapewniać bezpieczeństwo żywnościowe. A wiele powinny nas nauczyć doświadczenia pandemii, gdy pozrywano łańcuchy dostaw. Cieszę się, że w społeczeństwie mimo uciążliwości protestów rolniczych jest poparcie. Ono może ewoluować, bo długotrwałe protesty, które utrudniają ludziom życie, często są potem krytykowane. Boję się, że już część mediów, którym nie zależy na Polsce i rolnictwie zaczyna krytykować, idąc w utartym kierunku, że rolnicy są pazerni, że żywność ze świata jest tańsza. W ten sposób rolników ocenia też część polityków.
Szczęśliwie w społeczeństwie utrzymuje się zrozumienie dla rolników. To, co staraliśmy się wzmocnić, co dla mnie w czasie pełnienia funkcji ministra rolnictwa było szczególnie ważne, to było budzenie patriotyzmu konsumenckiego, promowanie zakupów produktów polskich, wskazywanie, że od decyzji zakupowych dużo zależy. Dzięki zakupom polskich produktów, tam, oczywiście, gdzie jest wybór, każdy może wzmacniać naszą gospodarkę, tworzyć miejsca pracy, wspierać rolników i rodzimy przemysł przetwórczy, mając dobry produkt po rozsądnej cenie. To może być jedna z miar obecnego naszego patriotyzmu.